..ale do przodu 🙂
nic szczegolnego sie nei dzieje..no moze oprocz tego, ze podrywal mnie gosc z South Africa ( corps 😀 ) calkiem bialy i na wozku 🙂 smieszny byl..szukal gril friend a jak mu sie spodobala to maz i troje dzieci 😀 ale proponowal sprzatanie..za ciekawa stawke 😀 hihihi ciekawe w jakim stroju mialabym sprzatac 😀
w koncu zrobilo sie cieplo 🙂 momentami nawet za..ale tfu tfu..wole to niz deszcz:)
poza tym praca…jak niewolnik egipski…spanie i czekanie na piatkowa wyplate, ktora w koncu wyrowna doly..i zaczne start na czysto:) w koncu kupie porzadny krem do rak..bo ta chemia tak wysusza skore, ze szok…lapie oddech keidy sie da bo w lipcu bedzie kociol..olimpiada…blech..i praca na dwie zmiany blech…
malo mnei na necie bo m isie transfer mocno skurczyl i oszczedzam na gg i Zaba:)
powoli oswajam angielska rzeczywistosc…staram sie mocn odystansowac..przede wszystkim do ludzi..smutne to..no ale na szczescie trafiaja sie tez rodzynki:) mocno podnoszace na duchu 🙂 jutro smigam do jednego rodzynka na rogaliki 🙂
a to fota z „mojej” kuchni..prosze obejrzec dokladnie pralke..to jest full wypas i ekonomia 😀 nei dosc, ze pierze w zimnej wodzie to na dodatek na sucho :d no ale to UK…nic nie dziwi 😀
to byla akurat niedziela wiec w koncu moglam sie ubrac jak czlowiek 🙂 a w ten weekend jak bedzie slonce pojde ze wspollokatorem do parku na sesje 😀