..zazieleni się, urośnie parę drzew:)
piątek i to się tylko liczy-leniwy na dodatek mimo, że w pracy 😀 tak sobie myślę,że czasem nie lubię jak nic się nie dzieje ale jak sobie przypomnę lata harówki to mi przechodzi 😀
poza tym ostatnio męczy mnie samokrytycyzm..cały czas się zastanawiam nad istotą przyjaźni, swojego nastawienia no i tego jakim ja jestem przyjacielem? wiem,że na to pytanie tak na prawdę może powiedzieć najwięcej druga strona, ale..samokrytycznie muszę wyznać,że w swoim życiu chyba niezbyt zasłużyłam na to miano-z góry zakładam,że oceniam wg swoich kryterium czyli wg tego co ja wymagam od przyjaciela…a ponieważ wymagam wiele to ani ja nie spełniam tych warunków i chyba nikt z mojego otoczenia..oprócz męża tak na prawdę aczkolwiek z nim nie pogadam o wszystkim 😀 chociaż..jakbym chciała to i o wszystkim tyle,że tego nie chcę-dla zdrowotności 😀
może jakbym odpuściła..ale odpuszczałam i sobie i innym przez tyle lat i na dobre to nie wychodziło-nikomu..teraz mam może wysokie wymagania ale przynajmniej jak zostaną one spełnione wtedy będzie można powiedzieć tak to jest przyjaźń 🙂
jest taka jedna baba, dla której byłabym w stanie dostosować się do wysokich wymagań 😀 tyle,że ciut daleko i za rzadko..
a na co dzień? cóż znajomości..lepsze, gorsze ale to tylko znajomości…
poza tym nie ma co się oszukiwać…żeby zbudować jakiekolwiek trwałe relacje musi iść za tym ciężka praca- to raz, dwa – czas i trzy-chemia obustronna
jeżeli coś szwankuje nie można mówić o przyjaźni..
ale być może mylę się…
każdy dostaje to na co sobie sam zapracował-czyż nie?
oczywiśćie ! otóż ja miałam kilka przyjaciółek tak po kolei nie wsie na raz i co ? za każdym razem dostawałam po łbie a ostatnie dwie dały mi tak popalić że już się wyleczyłam z przyjaciółek 🙂 o przyjaźni damsko męskiej nie ma co mysleć bo to zawsze kończy się seksem i wtedy już nie ma tak samo
generalnie najlepszą przyjaciółką była moja Mama ale ja tego nie doceniałam ( dopiero teraz jak Jej nie ma przyswoiłam se to do łba )
oczywiście mam kolezanki od kilicha z którymi to użalamy się nad sobą naszym życiem i wstrętnymi chłopami ale tego nie można nazwać przyjaźnią 🙂
no ide bo notkę tu piszę miast komentarza
Zmorka nie ma limitu na komcie:D JAK DLA MNIE MOŻE BYĆ NAWET TRYLOGIA-LUBIĘ CZYTAĆ:)cholera znowu klawiatura…czyli jak się okazuje nie tylko ja mam takie przemyślenia..podnosi to na duchu:)
no niby tak,ale np ja ,zawsze kiedys starałam sie, zabiegałam,byłam chyba dobrą przyjaciółka,a i tak mnie olano,po poewnym czasie.Zawiodłam sie włąsciwie na moich przyjaciółkach. Teraz to nie wiem czy mozna nazwac przyjaznią to co łaczy mnie i moje 3 najblizsze kolezanki,spotykamy sie, nimal jak rodzina,ale czasem wyczuwa sie takie cos nie halo, szczególnie z jedną. No i w ogóle,to jakos tak nie czuje,ze gdybym potrzebowała pomocy to byłyby przy mnie.Jedna na pewno,i to ta z ktora sie najwiecej spieam,bo ona taka jest,ze jak trzeba staje na wysokosci zadania,ale dwie pozostałe,to watpię.
tak właśnie bywa,ale przynajmniej nie możesz mieć do siebie pretensji,że czemuś uchybiła..widać prawdziwy przyjaciel to unikat 🙂
Napisalas ,ze kazdy dostaje to na co zapracowal. Ja chyba odwrotnie .Bo prawde mowiac uciekam od wszelakich znajomosci ,”przyzni” psiapsolek i innych tego rodzaju.Nie szukam a wrecz uciekam od nich . Wole , posiedziec w ciszy domowych pieleszy , obejrzec film , poczytac , zrobic cos dla siebie czy chociaz wybrac sie na samotny spacer z moim aparatem by potem szalec z komputerem i pracowac nad zdjeciami.Wiec ja mam to na co nie zapracowalam. Przyjaciolke mam jedna , od szkoly sredniej .I kiedy dzwonie do niej , zaczynamy rozmowe tak , jabysmy ja przerwaly kilka minut wczesniej . Te nimby przyjaznie ktore mialam tutaj wykruszyly sie bo przeciez wiesz sama , by miec przyjaciela to trzeba beczke soli z nim zjesc….
Lucy-czyli co…nie ma sprawiedliwości, wysiłek się nie liczy?wydaje mi się,że jednak zapracowałaś bo masz przyjaciółkę 🙂
tiaaaaaaaaaaa moja darling;
im dłużej żyję, tym bardziej się przekonuję, że mamy to co zasialiśmy 🙂 niekiedy nieświadomie nawet; ale od czego mamy te wielkie baniaki na końcu szyi jak nie od analizy, myślenia i w ogóle rządzenia nie tylko funkcjami wydalniczymi naszych szlachetnych tyłków 😀
na zmiany nigdy nie jest za późno – tak jak na naukę;
a przyjaźń – prawda jest taka (wg mnie rzecz oczywista), że z czystym sumieniem to przyjacielem możemy nazwać kogoś na łożu śmierci; albo jego albo naszym;
ja mialam taką od 1 klasy szkoły średniej; jak kobietapoprostu;
obraziła się i zawiesiła znajomość; obraziła o idiotyzm; a ja wtedy poczułam się lekka, jakby mi skrzydła wyrosły; dopiero kiedy się ode mnie odessała, zrozumiałam, że pasozytem była a nie przyjaciółką, hubą, a nie wsparciem i Jedyną;
o wszystko trzeba dbać, pielęgnować i podlewać;
ale jak mi wychuchaną jukę robale zaczęły od korzeni wpier***ć – decyzja zapadła; jutro idzie na śmietnik; nie ma że boli – bo mi resztę z tych kilku kwiatków pozaraża 😀
he! i cóż dodać? 🙂
idalka swietnie napisała:)))
samą prawdę 🙂
Niby tak jest, że dostajemy to, na co zapracujemy. Piszę niby – bo niestety klika razy miałam okazję przekonać się, że nie do końca tak jest. I przez to był w moim życiu czas, gdy wątpiłam w słowo „przyjaźń”. Teraz uczę się tego od nowa, nie traktuję jednak tego co jest obecnie, że to już na zawsze i na wieki, choć podchodzę teraz do tego chyba dojrzalej. Są przy mnie aniołki, które czuwają, i ja też staram się być dla nich takim czuwającym aniołkiem. Jedno jest pewne – w przyjaźni nie ma miejsca na egoizm. Nie ma i już – w przeciwnym razie to nie przyjaźń, tylko twór jakiś, jak wyrób czekoladopodobny… Do prawdziwej czekolady mu daleko…
no właśnie..egoizm..owszem taki zdrowy jest potrzebny ale bez przesady..trzymaj aniołki i bądź aniołkiem:) życie jest wtedy pełniejsze:)